Przejęcie odpowiedzialności kluczem w wychowaniu

06.03.2025

Ostatki – ostatnia noc karnawału

💃🏽 Wczoraj były ostatki – czyli ostatni wieczór/noc karnawału zanim zacznie się 40 dni Wielkiego Postu. 

Nie lubiłam Wielkiego Postu – to wymuszane przez nas polski kościół uczestnictwo w „Gorzkich Żalach” i „Drodze Krzyżowej” były dla mnie katorgą i wpędzało raczej w depresję niż w zadumę… Ale to jest osobny temat, który kiedyś wrzucę na mojego bloga – bo czeka już od dwóch lat na to jak nasz polski kościół zarządza „strachem”. W Niemczech w tym samym Kościele rzymsko-katolickim nikt nie zna „Gorzkich żalów” …. A Droga Krzyżowa odbywa się zazwyczaj tylko w Wielki Piątek..

Jak świętowało się Ostatki?

💃🏽 Ale wracając do Ostatków. Jak ja byłam dzieckiem / nastolatką – to naprawdę cały Wielki Post dyskoteki i kluby taneczne były pozamykane… Więc te „Ostatki” – czyli wtorek wieczór przed środą popielcową był taką ostatnią okazją do tańców i imprezy. 

 Niektórzy nazywali  ten wieczór także „śledzikiem” o ile sobie dobrze przypominam.. Przypominam sobie w każdym bądź razie, że często moi rodzice w te „Ostatki” spędzali czas przy wódce i jakiś przygryzkach ze swoimi sąsiadami, przyjaciółmi, koleżeństwem z pracy itd. 

Pamiętam, że jako dziecko – było to dla mnie czasami irytujące, bo my na drugi dzień szliśmy normalnie do szkoły, a w domu taka gościna. No ale zapamiętałam, że to wieczór, w którym się świętuje. 

Pierwsze wyjście na Ostatki

🙋‍♀️ Jak byłam nastolatką, to przyszedł czas, że także chciałam świętować „Ostatki”. Pamiętam, że byłam w drugiej klasie liceum i zapowiadało się, że w naszym ulubionym wtedy klubie: „Bajadera” będzie impreza. Koleżanki, kumple, znajomi – większość musiała kombinować (niektórzy nawet uciekać ukradkiem z domu gdy rodzice spali a oni w gotowej „kreacji” czekali pod pierzyną na ten moment wykradnięcia się cichaczem z domu….😀), żeby dostać pozwolenie od rodziców na takie wyjście w środku tygodnia na imprezę. Mimo, że rodzice wiedzieli, że o północy impreza sią skończy, więc nie wrócimy jakoś przesadnie późno do domu,  to był to dla wielu moich rówieśników problem, aby dostać pozwolenie na taką imprezę w ciągu tygodnia. 

💫 Z moim tatą nigdy to nie był problem. Mój tata nie wychowywał nas jakimiś groźbami, zakazami, tylko uczył nas przejęcia odpowiedzialności za swoje czyny. 

Nie groził, nie opowiadał jakie będą konsekwencje – mam wrażenie, że wychodził z założenia, że  tak na „ludzki rozum” to wiemy jak przejąć odpowiedzialność i gdzie są granice zdrowego rozsądku. My też z bratem tak trochę „na czuja” domyślaliśmy się co jest ok, a co jest już lekkim przegięciem….

I jak się zapytałam (lub powiedziałam tacie), że idę wieczorem na imprezę do Bajadery, przyjął to do wiadomości i nie zaznaczył, że owszem mogę iść, ale do szkoły też rano muszę wstać…

Pierwsze wagary i reakcja taty

☺️ Niby wiedziałam, że powinnam iść do szkoły, ale rano nie poszłam i byłam też zbyt leniwa, aby opuścić chociaż dom i trochę naiwna myśląc, że mnie tata na tym nie przyłapie… A przyłapał… przyjechał do domu chyba około 9-tej a ja sobie śpię w swoim pokoju w najlepsze….…. Hmmm, nie krzyczał, nie „przewracał” oczami – nawet nie wiem jak on dokładnie reagował na takie sytuacje. Ale pamiętam dokładnie jak ja zawsze reagowałam – jak ja się czułam. Było mi po prostu wstyd i przykro, że zawiodłam jego zaufanie…

💫 Ostatnio bardzo intensywnie się zastanawiałam właśnie nad jego stylem wychowywania. Rozmawiałam z jedną bliską mi osobą o tym, bo ona mi się spytała – jak to naprawdę było z moim tatą – czy on był naprawdę taki spokojny i cierpliwy do domowników. 

I tak – stwierdziłam, że pamiętam, że mój tata w ciągu moich 48 lat stracił cierpliwość i nawrzeszczał albo naprzeklinał na głos może pięć razy… Tylko pięć razy… Dla wielu osób, które bały się jako dziecko swojego taty, to jest coś niesłychanie szokującego… 

Ja się nie bałam mojego taty. I teraz z perspektywy rodzica, rozmawiając z tą bliską osobą o moim tacie  zastanawiałyśmy się – to jak on to robił, że nie trzeba było się go bać i mimo tego w większości stosowaliśmy się do jego oczekiwań i reguł.

Ta bliska osoba powiedziała mi: „Wiesz, to chyba było tak, że on dla was był taki dobry, że po prostu nie chcieliście popsuć tej dobrej relacji z tatą, nie chcieliście go rozczarować i dlatego trzymaliście się zazwyczaj (z małymi wyjątkami 😀) tego, co od was oczekiwał” Wiesz –powiedziała mi – jak twoje relacje z ojcem są i tak beznadziejne to nie zależy ci czy go rozczarujesz czy nie – i może cię straszyć, karać, wrzeszczeć – po prostu jako nastolatek nic sobie z tego nie robisz…..”  

 I tak to do mnie dotarło po tej rozmowie, że faktycznie tak to było. Jak tata mnie wtedy „przyłapał”  na tych wagarach to miałam mocne uczucie, że go rozczarowałam i to nie było dla mnie fajnie… Że wiesz, że tata ci ufa bezgranicznie, daje ci wolność, ale ceną tej wolności jest przejęcie odpowiedzialności… i potem uczucia rozczarowania, z którym się zmagałam…. I nie chciałam już tego więcej powtarzać, co nie znaczy, że już nie poszłam więcej na wagary. Poszłam, ale wychodziłam wtedy z domu i chodziłam od knajpy do knajpy lub gdy mnie to poranne chodzenie po rynku wnerwiało, to potem rozmawiałam z tatą, że nie chcę iść do szkoły, bo chcę się uczyć na coś innego (nie bardzo na to się zgadzał, ale czasami go przekonałam), albo że poszłam do szkoły i dostałam tą „lufę”…i ryzyko nawrzeszczenia na mnie przez nauczyciela, że nic się na przygotowałam.  Pamiętam naprawdę taką jedną sytuacje w szkole w klasie maturalnej, że już wiedziałam, że żadna przyszła ocena nie zmieni mojej oceny na koniec semestru, no i nie chciałam iść na wagary, więc poszłam na ten sprawdzian, oddałam prawie pustą kartkę i pani nauczycielka oddawając mój sprawdzian nie tylko oddała mi go z tą „lufą” ale jeszcze na mnie nawrzeszczała, poniżając i ośmieszając jak mogę nic nie wiedzieć na ten temat…A mi po prostu nie było ważne poświęcić czas na ten sprawdzian, bo przygotowywałam się już na egzaminy wstępne i ten przedmiot nie był mi ważny, ale niestety takie były wtedy czasy, jako uczeń miał:ś się uczyć wszystkiego….

Jak przekładam to na wychowanie mojego syna?

Ostatnio mój syn miał takie dwie akcje, że nie chciał iść do szkoły. Pierwszą mu podarowałam, choć podejrzewałam, że jego „bóle brzucha” są mało bolesne 😉, drugi raz już mu powiedziałam, że po pierwsze jak zostanie taki chory w domu – to nie ma ani minuty oglądania jakiegokolwiek ekranu, może patrzeć w sufit, czytać książkę i się „kurować” 😀, po drugie jeśli to jest związane z tym, że czegoś nie przygotował, to musi się z tym skonfrontować i że jedno jest chociaż pewne że nauczyciel nie będzie na niego wrzeszczał bez opamiętania i tu opowiedziałam mu moją własną historie… No a po trzecie, że nieraz nam się wydaje, że będzie tak tragicznie, a jednak nie jest…i tak było wtedy w przypadku mojego syna, jak go odebrałam potem ze szkoły…

Historia mojego brata – nauka odpowiedzialności

Mam też oczywiście kilka historii z życia mojego brata, który może nieco bardziej „wywijał“ 😀 niż ja.

Radek miał 16 lat – w tym czasie tata kupił drugi samochód – biały Fiat 126p (wersja z wyposażeniem podstawowym – jak to zawsze u taty – luksusy i bajery go nie interesowały, nad czym my bardzo ubolewaliśmy…) Samochód był odebrany prosto z salonu- nówka, pachnąca świeżością i mająca zaledwie parędziesiąt kilometrów na liczniku. 

Mój brat z pewnością nie mógł się doczekać jak będzie miał prawo jazdy, które było wtedy możliwe od 17-stego roku życia. Biały – mało „wypasiony” maluch kusił mimo podstawowej wersji do przejażdżki. Mi by w życiu taki pomysł nie wpadł do głowy, ale mojemu bratu owszem. Zabierał kumpli i jeździli sobie na przejażdżki…. Nie raz, nie dwa, nie trzy…. Ale wiele razy…. Tyle razy, że licznik pokazał ponad tysiąc przejechanych kilometrów…Ponieważ jednak mój brat już od zawsze był mistrzem w parkowaniu to potrafił zawsze tak samo zaparkować w garażu, że nawet ja się nie domyśliłam, że codziennie maluch w nieskazitelnym stanie był parkowany dokładnie tak samo…  🚗

Jednego dnia przyjechała do nas autobusem do domu na Hetmańską babcia z Gutowa (mamy naszego taty).  Babcia miała klucz od naszego domu, mimo iż  bywała u nas w sumie rzadko i w ten jeden pamiętny dla Radka dzień przyjechała, weszła  do domu, usiadła sobie w kuchni przy stole, wyciągnęła swoje jedzenie, które nam przywoziła ze wsi i jak tak sobie siedziała przy oknie, to Radek przyjechał ze swojej przejażdżki samochodem…. Głupia sytuacja…. Babcia powiedziała jeszcze  w tam samym dniu tacie o tym. A tata… Nie krzyczał, nie denerwował się, nie dramatyzował, co by to było jakby Radek spowodował wypadek. Przyszedł do niego i powiedział: „ Sluchaqj radek – tu są kluczyki od białego malucha, są tu gdzie były zawsze i tu też zostaną. Ja nie będę przed tobą chować kluczyków od samochodu… Sam zadecydujesz, czy będziesz jeździł dalej z ryzykiem, że cię złapie policja i wtedy poczekasz sobie dłużej niż do 17-stego roku życia na zrobienie prawo jazdy czy skończysz z tymi przejażdżkami….” 

Od tego dnia Radek już więcej nie wsiadł do samochodu bez prawa jazdy…. 😀 Ja nawet nie pamiętam tej sytuacji, tata nie wracał do tematu, nie żalił się jakie to Radek ma pomysły… po prostu przekazał tą decyzję Radkowi i zakończył temat…

To samo pamiętam – jak tata wrócił z pamiętnej wywiadówki od Radka, gdzie się zdziwił, że bardzo wysoka nieobecność Radka w technikum  jest przez tatę usprawiedliwiona… Powiedział jedno – „z takimi wynikami ja już na wywiadówkę się nie wybieram, a Ty możesz się szykować do wojska….”  Na myśl o wojsku nawet mi się zjeżyły włosy, szkoda by mi było brata… Taty opowieści o wojsku nie były zbyt pochlebne… Pamiętam jedną, że opuścił bez pozwolenia koszary, bo umówił się z dziewczyną na randkę, został przyłapany i musiał dwie godziny podlewać róże przed koszarami w największym deszczu…. No więc Radek się szybko ogarnął przypominając sobie opowieści o wojsku i zmniejszył liczbę swoich nieobecności….

Nie wyzywał, nie krzyczał, uzmysłowił tylko jakie będą konsekwencje….😀 Historii brata było więcej, ale nie ujawnię jeszcze wszystkich…. 

Wpływ relacji z rodzicami na przyszłą relację miłosną

💫 Nagrywałam ostatnio takie wideo, które się pojawi 17 marca na moim kanale Youtube  o wpływie naszej relacji z rodzicami na relacje miłosną i tam wspominam, że ja miałam takie uczucie w mojej relacji z tatą,  że kierował się on zasadą: „Kocham Cię nawet wtedy gdy sobie na to najmniej zasłużyłaś, bo wiem, że wtedy tego najbardziej potrzebujesz…” 

Taką miłość czułam od mojego taty. On nie dolewał „oliwy do ognia”, gdy coś „nawywijałam”, gdy coś mi w życiu nie wyszło. Nie rzucał w tym momencie jakimiś komentarzami, które najczęściej nie mają żadnej wartości wychowawczej jeśli i tak już nawywijałeś…. Nie „przewracał” oczami, nie dawał mi do zrozumienia, że teraz to już przesadziłam…. Był po prostu przy mnie… ❤️ Nie wiem co to było w jego oczach czy postawie – bo to nie było jakieś widoczne rozczarowanie czy złość, ale wiem co ja czułam – było mi za każdym razem przykro, że go rozczarowałam… A on przy mnie był… i nie wracał do tego, nie wypominał mi moich błędów czy potknięć… A wiem, że też mu było przykro, jak się rozwodziłam, jak wyprowadzałam się coraz dalej od niego, jak z arogancją małolaty udawałam mądrzejszą… jak mu w rozmowach już jako dorosła i „przebudzona” wypominałam, czego on dobrze nie zrobił… 

🫶 Dziś wspominam te „Ostatki” i moje wagary z uśmiechem na ustach i lekcją jaką wtedy wyciągnęłam i staram się kierować tą zasadą wychowawczą z moim synem. Nie zawsze mi to wychodzi, albo często mi nie wychodzi… Stosuje częściej kary, których mój tata nigdy  nie stosował, Mój syn jak coś nawywijał  albo czegoś nie zrobił to musi na przykład  czytać na głos 15 minut lub 30 minut po polsku lub po niemiecku…Ponoć takie kary sprawiają  potem, że się nie lubi tej czynności, ale on i tak nie lubi czytać to może to jest obojętne…. 😉Nie zawsze umiem pokazać miłość i wyrozumiałość mojemu synowi, wtedy gdy on na to najmniej zasłużył…. mimo, że wtedy tego by najbardziej potrzebuje… Ale próbuję i jestem przekonana, że o to chodzi w miłości rodzicielskiej i także w relacji partnerskiej.

No bo co to za sztuka kochać kogoś, gdy jest wszystko dobrze, gdy nie ma konfliktów. Sztuką jest kochać – mimo tego, że jest ciężko, że są konflikty, ciemne strony… 

Od razu kojarzę to z relacjami miłosnymi. Obiecujemy sobie oficjalnie – często przed Bogiem: „na dobre i na złe” ale jak jest źle, to nagle jest to powód do odejścia, do porzucenia tego co latami było udaną relacją miłosną… 

Jeśli przechodzisz przez trudne chwile w związku, zapisz się na moą sesję coachingową. Pomogę Ci odzyskać równowagę i lepiej zrozumieć siebie oraz swojego partnera.

Nie jest za późno na uzdrowienie ran i odbudowanie miłości.

Honorata Rauss

Moją podróż rozwoju osobistego rozpoczęłam krótko przed czterdziestką, a moimi głównymi inspiratorami byli i nadal są niemieccy mentorzy tacy jaki Laura Malina Seiler, Robert Betz, Veith Lindau oraz w obszarze związków miłosnych amerykańscy terapeuci tacy jak Esther Perel czy tez John Gottman.

Udostępnij wpis

Facebook
Twitter / X
LinkedIn
Pinterest
Telegram

Sześciomiesięczny program transformacyjny dla par po zdradzie

Czy doświadczyłeś/aś zranienia, zdrady lub rozczarowania w związku? Czy mimo to wierzysz, że Twoja relacja zasługuje na drugą szansę? Ten program jest właśnie dla Ciebie – niezależnie od tego, czy chcesz odbudować obecny związek, rozpocząć nowy rozdział, czy odnaleźć się jako singiel.

Mogą Cię zainteresować

Populizm Trumpa opiera się na prostych hasłach, które trafiają do ludzi tęskniących za „lepszymi czasami”. Jednak świat jest bardziej złożony i wymaga głębszego zrozumienia. W artykule pokazuję, dlaczego łatwe rozwiązania to tylko iluzja i jak nauki Junga mogą pomóc nam lepiej zrozumieć współczesne wyzwania.
Czy czujesz, że rany z przeszłości ciągle wpływają na Twoje obecne relacje? Przeprowadzka z USA do Niemiec to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwy problem leży głęboko – w emocjach, które nosisz od dzieciństwa. Dowiedz się, jak rozpocząć proces uzdrawiania i dołącz do programu „Odbuduj miłość”. Nigdy nie jest za późno na wyleczenie ran.
Czy Twoje życie intymne sprowadza się do wyjątkowych okazji, jak Sylwester, urodziny czy rocznice? To może być znak, że wpadliście w pułapkę SGJ. Odkryj 8 wskazówek, jak ożywić swoje życie seksualne i odbudować bliskość w związku. Nigdy nie jest za późno na leczenie ran i znalezienie nowego początku. Zarezerwuj sesję coachingową i sprawdź program „Odbuduj miłość”!